piątek, 28 kwietnia 2023

 W każdym związku...przyjaźni czy koleżeństwie sąsiedztwie zawsze są jakieś reguły które tworzą to w system uwarunkowań nadając ogólny emocjonalny mniej lub bardziej, wizerunek relacji z otoczeniem.Najczęściej najdłużej i najwyraźniej zapamiętujemy intensywne zależności..i wiadomo że to nas nie rozprasza ale prowadzi.Faktem też jest że natura twórcza podlega ciągłemu przekształceniu...nazywanemu inaczej rozwojem duchowym czy artystycznym..albo dojrzewaniem albo wyburzaniem dawnych nawyków...określeń jest wiele.Bywa też jakieś wyraźne bodźce..pozostawiają w nas ślad...im częściej wracamy w te obszary tym mocniej utożsamiamy się z zakresem przemyślanych bardziej lub mniej emocjonalnie sprzężonych okoliczności w jakich bodźce powstają.W moim życiu pojawiła się perspektywa oceny sytuacji...która stała się bodźcem zawierając szeroki krąg osób z wyjątkowo nie codziennym nastawieniem...pozostawiając nie skończoną ilość pytań jakie stawiam i doszukuję się odpowiedzi bo nikt mi ich nie udziela.

Tak więc w moim życiu pojawiła się perspektywa optyczno słuchowo logiczna.Przyczyną był wyjątkowo brutalny szantaż w którym używano pospolitego dzisiaj narkotyku nazywanego oddechem diabła..ale wtedy wcale nie był pospolity i nikt nie przypuszczał że w moim otoczeniu ktokolwiek chciałby stanowić w ten sposób zagrożenie.Perspektywa wzrokowo słuchowo logiczna..a przy tym z jakąś nieprawdopodobnie rozwiniętą zmienną emocjonalną to stan po nieświadomym wielokrotnym zażyciu tej substancji...a następnie odłożenie się wspomnień w czasie..bo ich zabrakło bezpośrednio po zdarzeniach..potem następnie rozlały się właśnie one..nie chronologicznie..osadzone w perspektywie odurzonej...wiele wiele lat później..rozwijając potrzebę tropienia zasnutych wciąż niepamięcią detali..objętych wszystkimi cechami zmiennych emocjonalnych przydających wspomnieniom wrażenie jak gdyby wszystko miało miejsce wczoraj ..gdzie osiagnięcie wniknięcia w cechy perspektywy odurzenia jest wynikiem koncentracji i skupienia...i ta chroniczna potrzeba...potrzeba wynika z prostej przyczyny: nie kontroluję tego czego nie pamiętam i nie kontroluję chronologii jeśli nie oprę się o wytropione cechy kształtujące chronologię jestem związana przy tym emocjonalnie z tym co miało miejsce bo byłam tam ja i inni ludzie których wokół mnie nie ma.Wogóle nie stworzyli cech obecności potem jako moje środowisko bezpośrednie narzucając mi podejrzenie że również..mogą nic nie pamiętać.Przeciez to był szantaż.Ale takie podejrzenie nie powstało od razu.Pierwszym wrażeniem był szok.Ponieważ wielu z tych ludzi osiągnęło poważny wizerunek gdzie ja zostałam porzucona nie uzupełniając personalnie tego środowiska.Nie włączono mnie niczym personalnie bezzasadnie.Jedyna zasadność to warunki szantażu.Więc nie jestem włączona do tego środowiska.Upłynęło wiele lat.Nie jestem z tego powodu zawiedziona.W mojej rodzinie było wiele wizerunków i koncentracja życia wokół nich jest dla mnie naturalna , skromnie kontynuowana jako ważna.Jestem zawiedziona bo porzucono mnie..wraz z konsekwencjami które wynikały z okoliczności....ale to też nie powstało jako pierwszy po przebudzeniu z zapomnienia argument.dziś..okazuje się jednym z najważniejszych.Co więcej...wiele wskazuje że są grupy ludzi które utrzymały część spotkanych przeze mnie osób w warunkach nie całkowitej kontroli okoliczności przez wiele lat /mam na myśli celową izolację i blokowanie określonych wspomnien..to jest mozliwe.wiem to na pewno z doświadczenia.kilka lat analizowałam to co nadbudował mi Miki czy jego dublerzy..i nie dotknęłam myślą..wspomnien o brian.jak gdyby nigdy równolegle nie było go w moim życiu..odnoszę wrażenie że to jest kontolowana z zewnątrz ..sugestią..alternatywa.../ i taki status dotyczył również mnie  , kontynuując wątek początku zdania; nie przynosząc żadnych informacji o szantażu..inwestycjach czy zagrożeniu .Zmywałam naczynia i to była dostępna dla mnie praca.Jako inwestor miliona dolarów w 1983 roku.

Moje wspomnienia oprę o wizerunek osoby która była mi najbliższa.To negocjator.Zrobię tak z wielu powodów.Najważniejszym z nich jest odczucie że tak jak ja zakładnik..posiada najwięcej zagubionych wspomnień o zbiorowości  włączonej w tym procederze szantażu więc jest tak jak ja..obciążony utratą wspomnień, kontroli i chronologii.Podlega manipulacji z natury swojego zadania w koncepcji jaką mu dozwolono.Zrobię to w ten sposób bo wszyscy z mojego życia przepadli jak kamień w wodę.Pozostali ludzie którzy nie zamienili że mną ani słowa...przypominam sobie ich twarze.nic poza okoliczności gdy ich widziałam.Albo ludzie których moja inwestycja nie dotyczy.

Przede wszystkim..pierwsza najważniejsza rzecz.Przy terrorze po substancji psychoaktywnej o której mowa..pierwsza i najważniejsza rzecz to nie oddać nikomu osób lojalnych z różnych przyczyn..nie oddać..oznacza pozostawić w nich przekonanie że z wielu powodów..w każdych okolicznościach..ich przywiązanie i sposoby wsparcia..zostaną zachowane i wyświetlone bo były..próbą zasłonięcia zakładnika czy szantażowanego gdzie zabrakło działań antyterrorystycznych doraźnych a jednorazowa pułapka przerodziła się w sztywny wielokrotny proceder.Być może z zachłanności  i nie obliczalności bandytów.Dlaczego "nie oddać kogoś"..jest najważniejsze..ponieważ są sytuacje w których decyduje bandyta.Taki nie obliczalny jaki jest.Dla mnie... moim prywatnym zdaniem nie ma uzasadnienia wielokrotności inaczej niż..nadużycie w środowisku które nie skupiło się bezpośrednio na bandytach ale napadło szantażowanego i zakładnika wymuszając współpracę na negocjatorze...nie byłoby to może brakiem racjonalnej strategii..gdyby nie trwało od conajmniej 1995 roku.Dalej kształtując wielokrotność.Gdzie przed kamerami dziś dawny prezydent Polski mówi o heroicznej próbie wyrwania kraju podejmującego w tym celu zadanie środowiska..całkowicie z rąk wpływów Rosji..jak to miałoby się jednak do paszkwila artystycznego w USA wokół dziecka stratega wojsk lotniczych lat osiemdziesiątych i potem w jego własnej inwestycji..czy należałoby to powiązać jako działalność dla kraju czy odwrotnie..gdzie metody bezpośrednie..były bestialskie..ubrane w twarze nowego systemu a pracujące metodami reżimu pojawiających się sporadycznie medialnie faktów o sadystach poprzedniego  systemu o których opowiadano mrożące krew w żyłach legendy z lat pięćdziesiątych i sześcćdziesiątych..w zsrr.Gdzie potem logicznie podchodząc rodziny wojsk lotniczych jako  systemu ochrony kraju przed zagrożeniami z zewnątrz ..nie przywiązują uwagi do podziałów politycznych wewnątrz..stojąc na straży granic..zwłaszcza wtedy...gdy kraj jest osłabiony od wewnątrz...i tak podchodzą do życia także rodziny pod czym "podpisuję się obiema rękami" jako dziecko tolerancyjne i przytakujący zakładnik.Więc z czym mam do czynienia?

Mamy do czynienia z nie zawiadomieniem jednostek przeciwdziałania przemocy wobec kobiet gdzie w tym przypadku celem była osobą  dziecko  jeszcze ..przedstawiająca wartość określonego projektu na terenie innego kraju.w którym zainwestowano już dla niej i dla partnera docelowo sumę.celem był także partner w tym samym wieku pomijając działania uprawnionych rodziców.co się stało potem na terenie USA ...nie wiadomo.dwa zdjęcia o które poprosiłam jako "plan b" gdyby coś poszło nie tak..znalazły się w archiwum zdjęc działalności informując..mnie po przebudzeniu z amnezji że coś poszło nie tak...bo hasłem było nie konkretne coś...co poszło nie tak.byliśmy dziećmi i "plan b  był zupełnie nie przewidywalnym efektem w wyobraźni dzieci.Sumując... powstały zdjęcia..informujące o zajściu czegoś...w okresie dzieciństwa nadal przed ukończeniem pełnoletności obojga nas.Odkryłam to podczas poszukiwań cech chaotycznych wspomnień i  bo "plan b" mieliśmy taki czynnik na myśli..na wszelki wypadek jako potrzebę..stworzenia wizualizacji na odległość nie informując nikogo więcej jeśli z jakiś przyczyn nie można lub nie ma innego sposobu.Tylko między nami.Dziecięce tajemnice w świecie podporządkowania w tym przypadku nie tylko...metodom wychowawczym.Zdjęcia konkretnie oznaczają jedno zdanie: "tu coś poszło nie tak..sprawdziłem..w hotelu był monitoring..należy to poruszyć do wyjaśnień"Hotel udostępnia nagrania tylko na potrzeby decyzji sądu.Uplynęlo 35 lat.Grupa napastników z 2000 roku także działała na terenie tego hotelu..tym razem na korytarzach i w kancelariach adwokatów...szukając łupu po wydarzeniach tam we wcześniejszych latach.To też powinno być nagrane siecią monitoringu.Z czym mamy do czynienia?Z kradzieżą.Pomiędzy złodziejami powiązanymi wydarzeniami.Co się stało z depozytami w kancelarii?Dwa lata temu odwiedziłam tą kancelarię pamiętając niewiele.Depozytów..do kogokolwiek należałyby..nie ma i nie trafią do moich rąk wraz z opisem.

Depozyty złożył Miki na moje nazwisko docelowo bo nie wiedział co zrobić z tym co mu dano.nie wiem co to było i nie chciał mieć przy sobie.zapytalam czy to jest wartościowe.potwierdził i poradziłam depozyt u prawnika.byłam razem z nim tam gdzie zdepozytował to co nie chciał zabrać.Obstawił ten depozyt cechami kilku przedmiotów bez których prawnik nie udzieliłby mi dostępu.Przedmiotów nie miałam otrzymać jednocześnie.Miki miał jakiś swój węzeł logiczny który przemieszczał skądś ..te przedmioty w konsekwencji w moje ręce.Zwykłe proste gadżety bez których prawnik odpowie..nic nie mam dla pani.To była historia dla mnie..jakieś wotum zaufania bo Miki był właśnie taki od dziecka..gadżetownia w tym przypadku.. labirynt przemieszczania się cech czegoś wartościowego ....i gadżety znalazły się w różnych okresach pojedyńczo w moich rękach.Niezależnie od działań grupy napastników w 2000 roku przemocą zabierających depozyt mikiego.Czasem myślę że Miki chciał żebym zobaczyła różnicę pomiędzy nieświadomym przenoszeniu bezwartościowych gadżetów a zapomnianym tak samo nieświadomie..telefonie przy bankomacie który znajdzie następny w kolejności użytkownik tego samego terminala.Miki uważał że takie dwa wydarzenia czynią jedno niewinnym a drugie winnym działaniem.Co nie zmienia faktu że działania mogły być monitorowane dla potrzeb za zgodą czy bez zgody..czyniąc nosiciela telefonu czy gadżetu substancją chorym.Znowu nie rozmawiać z nikim o niczym bo wygląda jak pijany...? Nie wiadomo co robić..zawsze powstanie jakaś zadaniowość w wyobraźni..takiej osoby.wystarczy że może coś pomyśleć..i jest.Tu właśnie była zadaniowa gadżetownia Mikiego.Więc Miki niezależnie od innych wad..pokazał mi że świat sławnych ludzi mógłby nie zawierać pułapek...gdyby mógł.I jego..Mikiego sposób na mniejsze zło przy narkomanii środkami psychotropowymi i charakteru zadaniowości... był właśnie taki.Sposób na mniejsze zło.Miki był wtedy już poważnie przeciążony wieloma stresami i brawurą własną i innych osób.Chwilami był zwykłym dawnym przyjacielem a chwilami nie.Prawdę mówiąc najprzyjemniej wspominam Mikiego z dzieciństwa gdy nie był pełnoletni i jest mi żal że dużo wydarzeń wiele zmieniło.Efekt był taki że uciekałam od niego gdy mogłam.Żal mi mnie..Mikiego Briana..i wielu innych osób .Przede wszystkim..pod naporem opinii społecznej obecnie żal mi że urodziłam się w rodzinie w której nie wychowano nikogo w przygotowaniu do kształtowania przeciwdziałania czy nawet przewidywania problemów które przywiózł z usa Miki.Dla nas to nie istniało jako aspekt jutra.Metoda przeciwdziałania było kształtowanie progresu twórczego na przykładach w które nie należało ingerować.Miki nie podporządkował się.Zaburzał moje i Brian dzieciństwo intrygując wokół metod wychowawczych.Jednocześnie wiele cech własnego charakteru przedstawiał rodzicom np irytację gdy jako kilkuletnie dziecko nie widziałam..płaskorzeźby ma monecie.Jego zdaniem moneta zawierała rysunek i powinnam to widzieć bez dyskusji.Zanim kupię za nią loda w lodziarni.Takiego  upartego Miki dostała moja rodzina.Nie było dyskusji.Nie ma rysunku na monecie..nie ma loda z lodziarni.Aż do oczekiwanego skutku.Dostałam ten obrazek na monecie wzrokowo bo jeszcze nigdy nikt tak się na mnie nie złościł wywołując moje zdumienie że tam musi być rysunek...uwierzyłam że jest.Przyjrzałam się i po kilku próbach rzeczywiście ... był.Szara przestrzeń aluminium zamieniła się w okrągłą malutką płaskorzeźbę.Byłam zachwycona tym co zobaczyłam.Nie spodziewałam się czegoś tak ładnego.Nie chciałam loda.Chciałam mieć ten rysuneczek.Miki to też zlekceważył i zmusił mnie do kupna loda bo po to przyszliśmy do lodziarni lód jest w foremce na ladzie trzeba zapłacić  nie ma dyskusji.I taka była waloryzacja Mikiego..To nie były metody u nas w domu.Siebie traktował tak samo.Jako nieletni.Był pozbawiony czasu na naturalny proces satysfakcji  zachwytu obserwacji i rozwoju w pozytywnej tego analizie.Rodzice odgrodzili Brian i mnie projektem w którym zamierzano nas stworzyć. W krótkim czasie oczekiwane przeze mnie wizyty Briana zamieniły się w rozczarowania bo wymagano od niego żeby mnie krytykował.Nie było przy tym jego czy moich rodziców.Był Miki albo agenci artystyczni.Wtedy nauczyłam się że Brian gdy jest do czegoś przymuszany  do potwierdzania rzeczy które nie wiążą się z jego osobistą oceną..mruży oczy i nie mruga powiekami.To nie on był groźny ale ludzie stojący obok.Miki wciąż jeszcze nie był pełnoletni gdy "pracowano"nad nami i regułami współpracy..

Chyba właśnie poprzez prawo od moich rodziców dla mnie do rozwoju w spokoju..bez odbierania mi satysfakcji...nauczyłam się obserwacji i wycofania z wydarzeń w których tego brakowało..a także nie podejmowania decyzji natychmiast ale budowania konwersacji w celu zdobycia większej ilości argumentów do oceny sytuacji.Prowokowane procesy rozczarowania nie drazniły mnie ale powstrzymywały od rzeczowej konkretyzacji z braku przemyślanego uzasadnienia.nie wchodzi się w coś..at hoc..bo ktoś mówi..bo ja tak chcę i nie masz pytań...mam..bo nie wiem czy będę w tym partnerem.to we mnie nie dojrzewało tymi samymi metodami ani innymi równolegle."tłuczono mi" kumulację uzasadnionej decyzji.

Nie miało dla mnie wartości twierdzenie nie życzliwej osoby że ja ..coś potrafię. zwłaszcza gdy jeszcze tego nie opracowałam..to trochę jak gdyby przyjść do pracy z przyuczeniem do zawodu w kórej nie wiesz kiedy oberwiesz bo nie umiesz.. a każdy będzie jak zły pies bo nie jesteś w grupie interesu firmy.jako dorosły przyuczasz się do czegoś albo nie...

ale nie jako dziecko.mnie chroniły metody wychowawcze rodziców.czas na rozwój i satysfakcję

 W każdym związku...przyjaźni czy koleżeństwie sąsiedztwie zawsze są jakieś reguły które tworzą to w system uwarunkowań nadając ogólny emocj...